W latach 50. i 60. minionego wieku wrocławska fabryka snów świetnie prosperowała i funkcjonowała jako stolica polskiej kinematografii. Do Wrocławia zjeżdżali najlepsi reżyserzy, by realizować swe filmy.

Zbigniew Cybulski mieszkał z rodzicami i bratem Antonim na warszawskim Żoliborzu. Był jednak dzieckiem Kresów. Urodził się bowiem w okolicach Stanisławowa 3 listopada 1927 r. w starym, rodzinnym dworze szlacheckim w miejscowości Kniaże (obecnie Ukraina), skąd pochodziła rodzina matki.
Po wojennej zawierusze, jesienią 1946 r., jak wiele kresowych rodzin, Cybulscy zamieszkali na Śląsku. Ukończył dzierżoniowskie gimnazjum, a następnie udał się na studia w krakowskiej Akademii Handlowej i na Wydział Dziennikarski w Wyższej Szkole Nauk Społecznych, z czego jednak po dwóch latach zrezygnował, i zdał do Państwowej Wyższej Szkoły Artystycznej w Krakowie, którą ukończył w 1953 r. W 1954 zadebiutował filmowo w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy.
W 1958 Cybulski zagrał w filmie przełomowym i najważniejszym w swojej karierze: był to „Popiół i diament” według prozy Jerzego Andrzejewskiego, reżyserowany przez Andrzeja Wajdę. W filmie wcielił się w postać młodego akowca Maćka Chełmickiego.

Bogumił Drozdowski napisał we wspomnieniach:
Kreując postać Maćka Chełmickiego Zbyszek Cybulski osiąga szczyty aktorskiego kunsztu. Dzięki temu filmowi stał się jednocześnie wzorem bohatera i symbolem gwiazdora, który niemal całemu pokoleniu polskiej młodzieży narzucił dżinsy i ciemne okulary. (…) Cybulskiego porównywano z kreacjami Jamesa Deana. (…) Stał się idolem, postacią ekranu numer jeden, kimś bliskim rzeszom widzów. (…) Jego nazwisko osiągnęło popularność niemal na całym świecie, pisali o nim René Claire i Alberto Moravia. (Kazimierz Witkowski, „Ekran” 1992 nr 02)
Dzień przed śmiercią aktor odebrał telefon z Ameryki, z informacją, że jest brany pod uwagę do roli Kowalskiego w hollywoodzkim filmie „Tramwaj zwany pożądaniem”; gaża 100 tys. dolarów – jak na warunki polskie wówczas astronomiczna.
8 stycznia 1967 r. po godz. 4 próbował wskoczyć do pociągu odjeżdżającego z peronu trzeciego Dworca Głównego we Wrocławiu. Nie zdążył.

Dziś kilka informacji nt. Zbigniewa Cybulskiego i jego związków z Wrocławiem.
We Wrocławiu kręcił film „Morderca zostawia ślad”, chciał zdążyć na plan Teatru Telewizji w Warszawie.
Poprzedzający wieczór spędził w Związkach Twórczych – w towarzystwie m.in. Alfy, czyli swojego przyjaciela Alfreda Andrysa, Ewy Warwas, z którą był wówczas związany i Ludwika Flaszena, u którego do rana trwała impreza.

W efekcie wypadku na dworcu noga Cybulskiego ugrzęzła między stopniem a krawędzią peronu. Pociąg tym samym pociągnął go za sobą, a aktor wpadł pod koła. Z. Cybulski przywieziony został do szpitala w stanie agonalnym z bardzo poważnymi uszkodzeniami głowy i klatki piersiowej. W tym przypadku żaden z zastosowanych zabiegów nie dał rezultatu i w kilkanaście minut po przywiezieniu do szpitala zmarł.
Zmarł we wrocławskim Szpitalu im. Ludwika Rydygiera. Miał 39 lat.

Marcel Martin, francuski krytyk i teoretyk filmu, wspominając moment śmierci Cybulskiego, uznał: „Ta strata jest dla Polaków tym, czym dla Amerykanów była śmierć Jamesa Deana”. Amerykański „Time” pisał, że Cybulski był „pierwszą międzynarodową gwiazdą filmową zza żelaznej kurtyny”.

Więcej na https://luckytravel.pl/
Zdjęcia www.polska-org.pl oraz domeny publiczne